sobota, 13 września 2014

Podróże małe i duże


Podróże, podróże małe i duże. My mamy to do siebie, że długo w miejscu nie usiedzimy. No i mamy Dziadków 45 km od miejsca zamieszkania, tak więc jeździmy często i gęsto. Ale do rzeczy. Znajomy, gdy urodziła się nam  córa podczas kolejnej naszej podróży powiedział " Kurde patrzę tak na Was i jednak z dzieckiem da się podróżować", na co ja odpowiedziałam "wiesz wszystko się da, tylko rodzicom musi się chcieć". I taka jest prawda nasze dziecko zahaczyło kilkukrotne wyjazdy do stolicy 150 km, wakacje w górach 360km, wizytę w ZOO, mini ZOO niezliczone wyjazdy do dziadków, masę podróży na działki i ogródki znajomych (nawet wypadki kilku dniowe i spanie z 12 osobami w jednym pokoju!) a ma 10 miesięcy. Wszystko się da! Tylko rodzicom musi się chcieć pakować cały majdan: łóżeczko turystyczne, wanienkę, wszystkie graty, ciuchy, zabawki, ręczniki, jedzenie i robić maratony z mieszkania do samochodu. No, ale my tacy właśnie jesteśmy. Pakowanie, muszę Wam powiedzieć, że nienawidzę pakować siebie, a co dopiero dziecka! Musisz być przygotowany  na każdy kataklizm!
Ale i tak lubimy podróżować. Jedna udana podróż z masą przeżyć dostarcza tylu rozwojowych bodźców i nowych doświadczeń, co co najmniej tydzień w domu! Nasza wyprawa zaczęła się już wczoraj, ale plany mamy wieeelkie za dwa dni robimy babski wypad na Roztocze. Tylko Babcia, Mama i Córa :) Już nie mogę się doczekać. Ale nie próżnujemy dzisiaj zafundowałyśmy sobie dzień pełen wrażeń. Już rano pojechaliśmy na koncert muzyki klasycznej dla dzieci od 0 do 2 rż. To był nasz pierwszy raz i było świetnie! Po pierwsze było dużo dzieci, a Blanka uwielbia przebywać z dziećmi. Ponad to gdy tylko muzycy zaczęli grać Blanka patrzyła jak zaczarowana! Była taka wpatrzona i grzeczna, że sama byłam w szoku. Dzisiaj w roli główne występowały skrzypce, wiolonczela i pianino. Ponad to dzieci miały możliwość zagrać na instrumentach razem z muzykami oraz potańczyć z kolorowymi apaszkami serdecznie polecam koncerty "Smyki", gdy ktoś był zainteresowany gorąco polecam: http://smyki.info.pl/
Ale to nie koniec naszych przygód po wyjściu z koncertu okazało się, iż na dziedzińcu  Zamku rozłożony jest namiot, w którym wyświetlano jak wyglądałby świat, głównie Lubelszczyzna, gdyby wybudowano elektrownie wiatrowe. A po obiedzie pojechałyśmy na ognisko! Prawdziwe harcerskie ognisko do lasu. To już drugi pierwszy raz w przeciągu tego dnia! Było świetnie tyle patyczków, listków i czarnej ziemi, w której można pogrzebać. Skarpetki i buty do prania, chociaż nie wiem czy uda mi się uratować. No i czarne stopy bo pozwoliłam Blance pogrzebać w ziemi i listkach na bosaka. Tak w lesie na bosaka. I uwaga żyje! I jest cała i zdrowa :). Zachęcam więc Was drodzy Rodzice do pozwalania dzieciom odczuwać wszystkimi zmysłami i możliwie jak największą ilością kończyn, nie tylko rękami.  To co naucza się teraz( a Dzieci uczą się teraz najwięcej wielozmysłowo, więc stwórzcie im ku temu okazję!) zostanie im na całe życie i zaowocuje w przyszłości!  No i gitara, ognisko, nowe twarze i uśmiech na jej twarzy bezcenne :). Mała anegdota z dzisiejszego dnia dotyczy naszego dotarcia na ognisko.  Otóż od miejsca samochodu musiałam przejść 15- 20 minut (a ja głupia myślałam, że będzie to niedaleko szlabanu) z dwoma torbami, jedną moją drugą Blanki fotelikiem samochodowym i córą (ponad 9 kilo żywej wagi!) na rękach! Nie wiem czy jutro nimi ruszę :)
I na zakończenie dnia byliśmy u cioci Ewelinki u kota! A jak jest zwierz jest też zabawa :)

Ah cóż to był za dzień pełen wrażeń, ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień :) Już nie mogę się doczekać :)

czwartek, 11 września 2014

O czym? Jak? I dlaczego?





To mój pierwszy post…Musze przyznać, że jestem nieco zestresowana pisząc go. Ale w końcu stało się! Nie ukrywam to moje kolejne podejście do założenia tego bloga, pierwsze miałam jak moja córa miała jakieś 3 miesiące, a teraz ma 10. Jak widzicie trochę mi to zajęło. Jaki to będzie Blog… Jak branżowe nazewnictwo donosi „parentingowy”, czyli dotyczący mnie i wychowania mojej córy, życia i wszystkiego co jest dookoła. Tego co robimy, co lubimy, jak spędzamy czas wolny, o naszych, zabawach , jedzeniu, kosmetykach, przemyśleniach, a także o trudnościach, niedopowiedzeniach i wielkich niewiadomych.
Żyjąc na nowo…A skąd ta nazwa? Czy naprawdę po urodzeniu dziecka wszystko się zmienia? Dużo, na pewno zmienia się dużo, ale na pewno nie wszystko. A co najważniejsze pamiętajcie, że zmiana dotyczy tylko Was. Nie całego otaczającego Was świata. To Wy drogie Mamy i Tatusiowie musicie się dostosować i odnaleźć w otaczającym Was na nowo świecie, a nie świat do Was. To Wasze życie się zmieniło, okej może po trosze rodzeństwu i waszym rodzicom. Ale tak naprawdę wszyscy mają tą samą prace, znajomych, zainteresowania oraz tyle samo czasu, Kochani ten pociąg nie zwolni ze względu na Wasze maleństwo. To Wy musicie za nim nadążyć! Ale jeśli tylko będziecie chcieli i nie zafiksujecie się na początkowym etapie nie mam na nic czasu na pewno się uda!
Nazwa, nazwa, nazwa…Prawdę mówiąc myślałam nad wieloma nazwami np. NIePodręcznikowaMama, bo jestem świetna w teorii, a praktyka cóż…Życie samo mnie weryfikuje. Ale prawda była taka, że było dużo blogów o podobnych nazwach. Chociaż dużo mojego czasu pochłonęło rozmyślanie nad nazwą Szare wychowanie, chociaż nie ukrywam, iż nadal chodzi mi ona po głowie. Tylko tak trochę smutno jak na bloga dotyczącego wychowania swojego dziecka, które jest całym światem. Ale to rzeczy. Dlaczego Szare wychowanie? Bo nic, dosłownie nic (no może oprócz przemocy wobec dzieci) w wychowaniu dzieci nie jest czarne, albo białe. Mimo naszych najszczerszych chęci bardzo często poruszamy się w odcieniach szarości. Ciągłe rozważania: spanie z dzieckiem, nie spanie z dzieckiem, noszenie, nienoszenie, szczepić nie szczepić, gotować dawać słoiki, dawać leki przeciwbólowe przy ząbkowaniu nie dawać, uczyć chodzić nie uczyć i masę innych. Niestety prawda jest taka, ze w większości rzeczy są i zwolennicy i przeciwnicy każdy znajdzie teorię na to co chce potwierdzić. Ale niestety nie ma tak, że coś w 100% jest najlepsze i tylko to jest najlepsze. Ja osobiście jestem wielkim przeciwnikiem „najlepiej wiedzących” lub „fanatyków” piszących obraźliwe komentarze pod postami innych lub na siłę wysyłających akcje społecznościowe lub petycję. Rozumiem uświadomić kogoś lub dać do przeczytania, nie nawracać na siłę! Pamiętajcie nie ma ludzi wszystko wiedzących, a każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej i specjalnie nie zrobiłby swojemu dziecku krzywdy. O! i właśnie tak tu nie będzie. Ja będę pisać co sprawdziło się u nas, co się nie sprawdziło, co polecam, a co nie. Ale ostateczna ocena będzie należała do Was. Można powiedzieć, że jestem rozwojowym freekiem i wypróbowuje ze swoją córą mnóstwo książeczek, płyt i zabaw itp. Mam nadzieję, że czytając o tym znajdziecie tyle radości ile ja w zabawie z córą.